Hej!
Nie Raz to ja, Ev.

Ev, a powiedz skąd to całe szycie?

Jestem z tych, co mają niespokojne ręce. Haftowanie, szydełko, druty, decoupage, scrapbooking – sporo dziedzin rękodzieła już wypróbowałam (a jeszcze więcej jest na liście „do spróbowania”). Żadna twórczość nie przynosi mi jednak takiej satysfakcji jak szycie! Bo (nie będę ukrywać) jestem osobą bardzo praktyczną i, najwięcej w świecie, lubię rzeczy potrzebne. A ubrania i torebki takie właśnie są. Mogą być małymi dziełami sztuki, ale wciąż są przedmiotami pierwszej potrzeby. 

Myśl o upcyklingu pojawiła się w chwili, gdy miałam czas, żeby szyć, ale nie miałam potrzeby posiadania kolejnej bluzki czy plecaka. „Będę szyć dla innych – postanowione!”. Chciałam jednak czegoś więcej niż ładnego produktu. Chciałam, żeby moje szycie miało jakiś głębszy sens. Już wtedy miałam sporo tapicerskich resztek, które podarował mi wujek. Dla szwalni to były śmieci, Dla mnie – nowe, pełnowartościowe fragmenty tkanin. Od tej chwili zbieram niechciane skrawki, znoszone ubrania, resztki ze szwalni. Przyglądam im się uważnie i łączę tak, by mogły być potrzebne i piękne jeszcze raz. 

A, co robisz, gdy nie szyjesz?

Nie wyobrażam sobie żyć bez książek, roślin doniczkowych, rodzinnych wycieczek, gier i tworzenia. Sporo czasu poświęcam zwykłemu ogarnianiu codzienności (kto ma czteroosobową rodzinę, ten wie, że jest co ogarniać). Lubię żyć niespiesznie, złapać rytm, słuchać intuicji. Gdy nie ma mnie przy maszynie, to pewnie pochylam się nad książką zerkając na biegającego z kolegami Kazika, wymieniam się muzycznymi newsami i książkowymi polecajkami z Olkiem, dyskutuję o świecie z Dawidem. Albo z całą trójką idę w góry, albo siedzę przy planszówce. Podobno, teraz mówi się na to – żyćko

Chcecie poznać mnie trochę lepiej i dowiedzieć się jak powstają moje produkty?
Zobaczcie moje media społecznościowe.